Niegdyś kolory motocyklowych farb nie miały większego znaczenia. Większość modeli z początku XX wieku była czarna lub czerwona, czasem niebieska. Rzadko używano zielonego, ponieważ kolor ten oznaczał… pecha.

Większość pierwszych Harleyów miało czarny kolor, który z czasem stał się szary. Motocykle Indian z tej epoki były głównie czerwone w nawiązaniu do ich sportowej i wyścigowej spuścizny. Dwukolorowe schematy malowania były dość rzadkie, ograniczały się właściwie do kontrastujących pasków.

W następnych dekadach Harley-Davidson dostał nijaki, oliwkowy kolor, który był wynikiem wojskowych kontraktów firmy. Ten blady, zielony odcień, przeszedł również do „cywila” i został na długie lata.

Propozycje kolorystyczne w nowych czasach są o wiele ciekawsze głównie dzięki wpływom ze świata motocyklowego sportu. Najnowsza propozycja marki Indian to linia dziesięciu niestandardowych kolorów dla modeli Scout I Roadmaster.

W serii Icon Paint pięć wariantów określanych jest jako ekskluzywne. Są to: Solar Flare Yellow, Dirt Track Smoke wraz z Thunder Black Smoke (dwukolor), Blue Sapphire, Thunder Black i Snakeskin Green (dwukolor).

Seria Icon Paint ma wywołać w odbiorach efekt „wow” i jednocześnie gwarantować najwyższą jakość wykonania. Swoją drogą, też zauważyliście wielkie parcie na nadzwyczajne nazwy całkiem zwyczajnych kolorów? „Niebieski szafir” na pewno brzmi lepiej niż po prostu „niebieski”.

Kilka dni temu widziałem w jakimś supermarkecie budowlanym puszkę z szarą farbą. Na opakowaniu pyszniła się dumna nazwa tego koloru, to było… „wzburzone morze”. Do motocyklowego świata też przeniknęła ta tendencja. Po prostu łatwiej sprzedać puszkę „wzburzonego morza” niż zwykłej, szarej farby.